Kontynuować blog na innej stronie ?(z powodu przyszłych zmian na Bloggerze)

niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 4

Blondyn szedł niespokojnym krokiem ulicami Seireitei a jego głowę zaprzątały dziwne myśli o tajemniczej nieznajomej.

"dlaczego zabiła swych najbliższych?", " dlaczego jej reakcja wyglądała jakby zarzuty usłyszała po raz pierwszy?", " po jaką cholerę wtedy pomagała Ginowi?", " czemu godziła się na takie życie?" 


- Aaa to jest wszystko pojebane !- wykrzyczał szarpiąc obiema rękoma agresywnie włosy, a jego noga instynktownie wcelowała w kamień co sprawiło że przeszedł go bolesny dreszcz.


- Kapitanie nic się nie stało?- zapytała rudowłosa piękność  patrząc jak Hirako skacze na jednej nodze i klnie z bólu pod nosem


-Nic poważnego - wydukał przez zaciśnięte zęby


Po chwili na palcu Rangiku usiadł diabelski motyl. Twarz kobiety nabrała poważny wyraz. 


- Wszyscy kapitanowie i vice kapitanowie jak najszybciej mają zjawić się w laboratorium- odczytała wiadomość, ale Shinji nie zdawał się być zainteresowany, bo podczas odczytywania  dał nogę w przeciwną stronę. Niestety jego zachowanie tym razem nie uszło płazem, ponieważ Matsumoto chwyciła go za tył haori i wlokła siłą za sobą.


Mężczyzna po nieudanej szarpaninie poddał się i obrażony skrzyżował tylko ręce na piersi.


Kiedy doszli na miejsce zastali tylko chaos. W około kręciło się mnóstwo ludzi, ale najbardziej zaskoczyła wszystkich osobista wizyta Yamamoto. Starzec rzadko kiedy ruszał się na takie zebrania.Zazwyczaj wszyscy udawali się do sali zebrań.


- Cisza! - wykrzyczała czarnowłosa vice kapitan 12 oddziału a jej rękę zastąpiło wielkie wiertło dając wszystkim do zrozumienia jej mordercze intencje.


- Nemu, spokojnie.- zza  jej pleców wyłoniła się charakterystyczna osobliwość łapiąc ją uspokajającym gestem za ramię. Kobieta natychmiast spuściła głowę i udała się nieco do tyłu ustępując miejsca swojemu kapitanowi.


- Imponujące - zaczął Kurotsuchi pieszcząc i obracając małą kapsułkę palcami.


- ...Imponujące jak tak mała rzecz może tyle wyrazić. Wlepienie duszy swoich myśli w jedną całość w wyniku czego można zobaczyć i odczuć to co ma zamiar przekazać  druga osoba. Wynalazek wszech czasów!~ wykrzyknął i uniósł ręce do góry a jego gałki oczne w psychopatyczny sposób się obracały ~ Sam poddałem się eksperymentowi, zobaczyłem cały okres z życia Gina w Hueco Mundo, a raczej najważniejsze fakty z tego okresu, które zamierzał nam przekazać. Zapamiętałem każdy szczegół i co najbardziej zaskakujące - w ułamku jednej sekundy. Pewnie nadal uważacie za ryzykowne wkładając tę obcą materię do ust, ale osobiście polecałbym to zrobić dla lepszych doznać. Jeśli obawiacie się jednak to zrobić, to przedstawię to  w inny sposób. 


Nemu- wypowiedział imię swojej podwładnej i skierował palcem  na fotel podobny do dentystycznego. Dziewczyna posłusznie wysłuchała rozkazu. Mayuri przyczepił do jej skroni cztery impulsy, dwa po każdej stronie. Były skonstruowane tak, że wysyłały one obraz do wielkiego ekranu umieszczonego przy "pacjencie".


Kapitan szybko włączył niezbędne urządzenia a do jej ust włożył kapsułkę.

Zdziwienie na twarzach wszystkich zebranych było bezcenne kiedy widzieli co się działo w królestwie Arrancarów. Jednakże nie było to na sto procent przekonywujące, ponieważ nie mogli odczuwać tego co czuł Ichimaru i analizować jego myśli -  widzieli tylko obraz.

- Czy ktoś chętny by spróbować ten boski wynalazek?- zapytał mężczyzna. Wszyscy niechętnie spoglądali ku sobie. Bali się.


-Ja to zrobię! - wykrzyczał z tłumu głównodowodzący, po scenie w której Gin stara się z całych sił zabić Aizena. Pozostali kapitanowie i v-kapitanowie czuli niepokój, ale powoli zaczęło się robić więcej chętnych do zdegustowania kapsułki.


- o co tyle zamieszania- wydukał Shinji spoglądając niechętnie na pigułkę, ale gdy kątem oka zauważył Rangiku, to już był pewien, że musi jej spróbować. 

Twarz kobiety była jak posąg usta lekko rozwarte i drżące a oczy wielkie i zdziwione z których płynęły łzy jak strumykiem.

Mężczyzna zamknął instynktownie oczy przed obawą ryzyka i wsunął pigułkę pod język, którym wepchnął sobie ją do gardła. 


Widział każdy szczegół, kolor ścian , wgniecenie w podłodze w głównym holu, czuł jego lęk, samotność i chęć mordu. Był tak długo w błędzie myśląc o tym, że ten człowiek jest winnym. Jak trudno odróżnić prawdę od kłamstwa.

 Kiedy wyrwał się z tego transu nie wiedział jak to możliwe, żeby ktoś mógł dokonać takiego cudu, najgorsze było to, że zamiast myśleć o niewinności swojego kompana, to myślał tylko i wyłącznie o niej.

- Niniejszym uznaję Ichimaru Gin'a za niewinnego zarzucanego mu dotychczas czynu! - stary Yamamoto wykrzyczał wyrok, wyprowadzając tym wszystkich z równowagi. Kapitanowie zareagowali różnie. Nie którzy udawali, że są niezainteresowani wyrokiem, inni faktycznie nie byli zainteresowani a pozostali popierali głównodowodzącego.


- Shinji  osobiście idź przekazać strażnikom wiadomość o uwolnieniu Gina - skierował twierdzenie do kapitania 5 Dywizji ,a  ten wywracając oczyma obrócił się na opięcie włożył ręce w kieszenie i lekko przygarbiony udał się w stronę wyjścia.


Tym razem nie było zbędnego marudzenia, nawet z chęcią chciał wykonać polecenie, ponieważ chciał tam odwiedzić jeszcze jedną osobę.



***
Zatrzymaliśmy się przed celą. W środku wisiały w samym centrum pomieszczenia na suficie kajdanki, na moje szczęście dało się regulować ich długość. Strażnicy wepchnęli mnie do środka i zapięli  w te kajdany w taki sposób, że mogłam swobodnie stać na podłodze a łokcie mogły być delikatnie zgięte. Było to dziwne w porównaniu z tym, że cela Gin'a, która mieściła się na przeciwko nie miała żadnych krępujących urządzeń do uniemożliwiania ruchu. Wepchnęli go tylko, pokazując tym swoją wyższość w obecnej chwili do byłego Kapitana.~Żenujące~ . Zakluczyli nasze więzienia i ruszyli holem ku głównych drzwi prowadzących do lochu.

Spojrzałam na Biało włosego siedział po turecku  w celi z naprzeciwka. Podpierał łokieć o kolano podtrzymując dłonią  leniwie swoją buzię. Moja pewność siebie natychmiast spadła i ewidentnie było widać, że chciałam uniknąć jego wzroku. Jeszcze ta krępująca pozycja..


- to wszystko co było zawarte w tym liście..


- nie produkuj się Megami. Każdy człowiek wierzy w swoją prawdę, ja popieram Twoją. Nie ważne co tam było zawarte, mieszkałem z Tobą dostatecznie długo by poznać chociaż trochę Twoją osobowość, choć prawdę mówiąc nie byłaś skłonna do jakichkolwiek zbliżeń


Uniosłam momentalnie głowę. On we mnie wierzy, ufa mi i wspiera na dodatek obdarzył mnie tym ciepłym uśmiechem. ~Czy na tym polega bliskość drugiej osoby? zaufanie- czytałam o tym w jakimś romansidle~ pomyślałam i spuściłam głowę delikatnie w dół. Byłam mu wdzięczna za ten czas spędzony ze mną ale nie potrafiłam mu teraz nawet podziękować, ponieważ łzy cisnęły mi się do oczu, gardło strasznie paliło wydukanie chociażby jednej litery z alfabetu oznaczałoby katastrofę. Do tego nie mogłam dopuścić. Przecież jestem zabójcą, swoją godność mam, a łzy to jednak oznaka słabości.


- Jesteś dobrą osobą i nie udawaj wiecznie twardej, łzy to nie oznaka słabości, tylko dowód na to że nie jesteś pozbawiona uczuć. Pomyśl nad tym - spoglądałam na niego spode łba a on po tych słowach położył się, skrzyżował nogi, ręce podłożył pod głowę, a wzrok skierował   w sufit.


Odwróciłam głowę do tyłu na tyle mocno na ile pozwalała mi pozycja, a przez zaciśnięte oczy wypływały łzy ~jebany gnojek, też mu się zebrało na czytanie w myślach~. Na mojej twarzy pojawił się jednak cień uśmiechu~chyba jednak jakieś uczucia mam ~


- Gin? - wypowiedziałam jego imię pytająco z zachrypniętym od płaczu głosem.


- Tak?


- Pamiętasz wątek o moim narzeczonym?


- Pamiętam


- Mam dowód, który pozwoli uzasadnić, że to nie ja go zabiłam. Kiedy pokazałabym go..


- Jaki dowód? -Przerwał mi


- Zdjęcie, zawsze trzymam je przy sercu, widać jak go całuję kiedy umiera, płakałam, na prawdę musiałam go kochać.


- Jak zdjęcie może udowodnić Twoją prawdomówność. To nie jest przekonywujący dowód


- Wiem , ale czy nie warto spróbować? Wtedy na pewno zainteresowała by się tym ta cholerna straż królewska 


- I co wtedy zrobisz? zabijesz ich?


- Nie... No trochę spróbuję ich poobijać, ale zmuszę ich do tego by wyznali prawdę, bo zniosę wszystko, ale traktowanie mnie jak śmiecia to lekka przesada. Zresztą to są tylko pionki. Jeśli chodzi o śmierć to zasłużyła na nią osoba, która tymi pionkami kieruje.


- Jak wyjdę na wolność to obiecuję, że zrobię wszystko, żeby Cię stąd wyciągnąć.


Po tych słowach usłyszałam zbliżające się kroki. Byli to strażnicy i ten sam blond włosy mężczyzna, który wprowadził mnie do Soul Society.


- Ichimaru Gin, niniejszym zostałeś uniewinniony. Wyrok wydał głównodowodzący Kapitan Yamamoto


Moje oczy przepełniła radość. Gin otworzył szeroko usta ze zdziwienia i natychmiastowo ruszył w stronę strażników, którzy dostali polecenie od Hirako, by skierować niewinnego do Genryusaia.


Kierowany ku wyjścia spojrzał na mnie przez ramię. Otworzył delikatnie usta chcąc coś powiedzieć, ale pohamował się kierując wzrokiem na otaczających nas ludzi. Uśmiechnął się tylko czule i ruszył dalej.


Oglądałam jego plecy tak długo aż całkowicie znikły w oddali, nawet nie zwróciłam uwagi, że kapitan 5 Dywizji cały czas stał przy mojej celi. 


 Patrzał na mnie tym samym pożądliwym i łobuziarskim wzrokiem co zawsze. Mięśnie w moim podbrzuszu skurczyły się w przyjemny sposób~ no mnie to chyba pojebało, nie dawno co płakałam, a teraz mi się na pieprzenie zebrało.Ogarnij się, Ogarnij się~ powtarzałam sobie , ale on dalej tak patrzał na dodatek zmierzył mnie od dołu do góry. Tego już było za wiele, ale chyba nie powiem mu, żeby mnie zerżnął. Jedno szczęście, że dzieliła nas krata.


- Kto Cię tak skrępował?- zapytał zdziwiony blondyn po bezczelnych  5 minutach gapienia się na mnie jak cielę na malowane wrota.


- No chyba sama tego nie zrobiłam - warknęłam udając oburzenie, chodź miałam chęć odpowiedzieć "szkoda, że nie Ty"


Hirako otworzył celę i skierował się w moją stronę. 


-Pozwól, że Cię trochę wyswobodzę z tej niewygodnej pozycji


- D..dobrze- odpowiedziałam, a moje uda mimowolnie się zacisnęły.


niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 3

Gdy tylko wkroczył do świata żywych, zobaczył ją i znieruchomiał. Ich spojrzenia się spotkały. Mężczyznę przeszły dreszcze ni to z podniecenia ni to ze strachu, gdyż w jej oczach ujrzał tylko pustkę. Zawsze intrygowały go trudne  i tajemnicze kobiety, ale ona...te ciało, ten wzrok, zwilżone malinowe, delikatnie rozchylone usta. Wiedział, że nie powinien się tak zachowywać wobec wroga, ale nie potrafił pohamować zbereźnych myśli.

- Ooo Shinji siema!

...
-Shinji!
...
- S-H-I-N-J-I!!

- Hirako!!!


- Co?! czego się drzesz!- do kapitana w końcu doszły krzyki Ichigo. Rozejrzał się zdezorientowany na boki i napotkał rozbawione twarze reszty uczestników


- Co Was tak śmieszy? 


- Od kiedy wielki kapitan Shinji Hirako się rumieni? - zapytała dociekliwie, trochę kpiącym głosem czarnowłosa drobna dziewczyna.


- Jestem chory, mam gorączkę- odpowiedział po chwili zastanowienia, ale kłamstwa nie były jego mocną stroną, bo od razu jego odcienie na twarzy stały się intensywniejsze.

Na dobór tego w odpowiedzi na swoje uzasadnienie usłyszał tylko śmiech swoich towarzyszy.

- Bankai- wykrzyknęła czerwonowłosa ślicznotka przybierając formę demonicy, ponieważ jej reiatsu skupiało się intensywniej w różnych kończynach. Na nogach i dłoniach wyglądało to jakby oplatał ją czarny ogień a sztylety uległy przekształceniu, połączyły się końcami w wyniku czego powstała broń dwuręczna.


*Imponujące*- pomyślał, ale ekspresowo przestał nad tym dumać, bo to oznaczało tylko jedno- walkę.


Kobieta rzuciła się pierw na kapitanów, nie używała ostrzy tylko siły fizycznej, była bardzo szybka, szybsza od Yourichi, a jej ciosy były intensywne i dokładne.


- Nie martw się osłabiłam chwilowo tylko ich przepływ reiatsu - Zwróciła się do Shinji'ego


- Dlaczego to zrobiłaś?


- Chyba nie do końca zrozumieli kim jestem. Żeby zbliżyć Wam  cel tejże niechcianej i denerwującej wizyty, powiem tylko, że przyszłam zabić Aizen'a, wiem, że jest zapieczętowany, ale dla takiego zbrodniarza to niestety nieodpowiednia kara.


- I co myślisz, że od tak Ciebie wpuścimy?


- Było by najprościej-mruknęła pod nosem - Nie, ale to się robi powoli wkurwiające a ja nie należę do osób cierpliwych. Proszę masz tu list do głównodowodzącego, jak mu to przekażesz to na pewno zgodzi się mnie wpuścić.


Podeszła do niego bliżej i wręczyła mu list, ponownie ich spojrzenia się spotkały. Ale to już nie było to samo co wtedy.Z bliska był w stanie to dostrzec- ból w jej oczach. Zabójczyni instynktownie spuściła głowę w dół i wróciła na swoją pozycję.


* Jak by chciała to by już dawno nas zabiła, zaryzykuję..*- rozumował w myślach za i przeciw jej wpuszczeniem do Seireitei. Uznał w końcu, że ją wpuści.


- Dostaniesz zgodę na przejście do Soul Society, pod jednym warunkiem - oznajmił


- Jakim?


- Takim- wydukał i odklepał szybko zaklęcie wiążące.


- Co to ma znaczyć? ja to jestem w stanie spokojnie przerwać


- Tak przypuszczałem, dlatego dla większego bezpieczeństwa pójdę za Tobą

Hirako bezzwłocznie zajął pozycję za dziewczyną i wszyscy udali się do świata duchów.



***

Samo przejście do SS nie zaskoczyło mnie tak jak, to co zobaczyłam po drugiej stronie. Wszystko było takie...proste. Wszędzie kręcili się ludzie w strojach shiningami, wyglądali na szczęśliwych i pełnych "życia". Prowadzona między osobami przyodzianymi białymi haori czułam się jak zbrodniarz. Ręce miałam skrępowane do tyłu zaklęciem wiążącym a za mną szedł "ten typ". Jego spojrzenia były takie pełne.. dociekliwości i żądzy, co na prawdę mnie nakręcało.Jestem tylko człowiekiem. To był pierwotny instynkt, na dobór złego lubiłam to. Uwielbiałam się pieprzyć.

Wprowadzili mnie do wielkiej sali zebrań, gdzie już przebywali wcześniej poinformowani pozostali kapitanowie oddziałów, na czele ze starym Yamamato.


- Jak usprawiedliwisz sprowadzenie  tu tego zbrodniarza?- zapytał staruszek wskazując na Gina


- On próbował więcej zrobić dla Waszego bezpieczeństwa niż wam się wydaje - powiedziałam chłodnym i opanowanym głosem - Jestem płatnym zabójcą, funkcjonuje na rzecz tych tam u góry. Również prowadzę laboratorium ,we własnym zakresie oczywiście. Ale cofnijmy się o 1,5 roku wstecz. Dostałam zlecenie zlikwidowania Aizen'a . Zbierałam informacje i już po miesiącu wiedziałam o prawdziwych intencjach Gina - chciał go po prostu sam unicestwić, ale nie wiedział jak i kiedy się do tego zabrać, ponieważ non stop kręcili się jacyś Arrancarzy, którzy w takiej ilości byli poważnym niebezpieczeństwem.Proszę o to początek akt tej sprawy  ~podeszłam i wręczyłam mu notki~  . Pewnie zastanawia Państwa dlaczego powiedziałam "początek",a więc teraz przejdźmy do sedna sprawy, czyli mojej winy. Moja egzystencja odnalazło w końcu jakiś sens  ~ uśmiechnęłam się pod nosem na myśl o NIM~  chciałam skończyć z dotychczasowym życiem i zacząć od nowa, z kimś u boku, więc zaniedbałam sprawę z Aizen'em. Ale niestety nie wyszło i powróciłam do dalszych monotonnych dla większości "nieludzkich" zajęć. Był to akurat TEN dzień. Chciałam pomóc pozbyć się Sosuke, ale kiedy tam dotarłam zobaczyłam jego~ spojrzałam na Gina~. Umierał. Umierał przeze mnie, więc byłam zobowiązana mu pomóc. Mam duży dom, dlatego nie było problemu żeby go ugościć.Ponownie powróćmy do tego co powiedziałam niemalże na początku całego wywodu- o laboratorium. Ichimaru zgodził się żebym prowadziła nad nim badania, zaufał mi  i dokonałam niezwykłego odkrycia. Przeprowadzałam doświadczenie nad jego umysłem, przypominał sobie jakieś zdarzenie, ale musiało być prawdziwe, inaczej cząsteczki duszy nie reagowały tak intensywnie i nie zlewały się w całość, tworząc przezroczystą, gęstą ciecz. Początek badań był ciężki. Zaczęliśmy od tego, że przypominał sobie mało istotne fakty z których udało mi się pobrać te zlane cząsteczki duszy i uformować w kapsułkę. Ja też brałam udział w tym doświadczeniu. Połknęłam ową kapsułkę i jego wspomnienia odtworzyły się w moim umyśle. To było na prawdę wielkie odkrycie. Badania coraz bardziej się pogłębiały i przynosiły z dnia na dzień coraz lepsze rezultaty, aż w końcu udało nam się wytworzyć pigułkę, która w skrócie odzwierciedliła jego intencje, uczucia i oczywiście obraz jego oczyma pobytu w "królestwie" Aizen'a.  Nie jest mi łatwo wyjawiać obcym osobom takie fakty z mojego życia, ale wiem, że muszę mu pomóc. Nie chcę, żeby niewinna osoba na tym ucierpiała. Proszę przyjąć te pigułki i sprawdzić osobiście -  podeszłam i wręczyłam starcowi niebieskie pudełeczko z zawartością kapsułek i list skierowany do jego osoby od Króla Dusz, który przed wejściem do sali oddał mi Shinji.


- Kurotsuchi, przeprowadź badania nad tymi pigułkami i poinformuj nas o rezultacie- wręczył kapitanowi od spraw laboratoryjnych i zaczął czytać list. Jego zawartość sprawiła, że moje życie stanęło do góry nogami, a myślałam, że już tak jest... 


- Megami - Piekielna Zabójczyni , oskarżona o liczne przestępstwa na osobach ze świata żywych i tym samym za zdradę królestwa Dusz. W wieku 6 lat zamordowała z zimną krwią rodzoną matkę, co było główną przyczyną zainteresowania nas tą osobom. Była stworzona do zabijania, jej umysł nie akceptował wszelakich uczuć, a ciało reagowało tylko na pierwotne instynkty- jak zwierzę! Ale zaczęliśmy ją szkolić i kształcić, miała być tajną bronią służącą dla naszego bezpieczeństwa, a koniec końców tylko nam zaszkodziła. Kilka lat później zmasakrowała ciało osobom, które chciały jej pomóc. Jej umysł został poddawany rożnym eksperymentom. Musiała żyć samotnie i z dala od cywilizacji, co sprawiło, że jej umysł stawał się solidniejszy i zaczął pojmować różne rzeczy w tym rozróżniać dobro od zła. Myśleliśmy, że odnieśliśmy sukces ale to co zdarzyło się 17 miesięcy temu stało się dla nas niepojęte. Od jakiegoś czasu spotykała się z ludzkim mężczyzną wiek 22 lata. Oświadczył się jej i dzień po zaręczynach brutalnie go pobiła, po czym rozpruła jego ciało wyrwała z piersi serce  i jeździła nim po całym ciele zabarwiając się intensywnie krwią ukochanego. Ze względu na wielki udział i zaangażowanie w zabójstwach wielu niebezpiecznych ludzi i shiningamich, kara za jej zbrodnie odbędzie się w Soul Society. Sprawiedliwy Wyrok zostawiam w rękach głównodowodzącego Yamamoto.


Z poważaniem

Król Dusz

- Ale, a..le co to ma znaczyć?! Miałam przyjść zabić Aizena - zapytałam rozdarta. Wiedziałam, że to nie prawda. To wszystko było jedno wielkie kłamstwo. Rzadko kiedy poddawałam się uczuciom, a teraz łzy na chama wciskały mi się do oczu ~ uczucia to głupie skurwysyny ~ - nienawidziłam ich to one sprawiały ból w moim życiu.


- To jest jakiś żart! Aizen został 2 tygodnie temu odebrany osobiście przez straż królewską- burknął dziadek uderzając nienawistnie drewnianą laską o podłoże. Wszyscy mieli wzrok skierowany na mnie, który mówił sam przez siebie "śmieć". Miałam chęć umrzeć, żeby ktoś przebił mi serce i pozbawił tego cierpienia na tym świecie. I tak umierałam od środka.. ale nie .. nie mogłam. Usuwali mi pamięć ze zdarzeń kiedy dochodziło do zabójstw najbliższych mego serca i wciskali mi pierdolone bzdury o "wypadkach", ale potknęli się nie zauważyli, że w dniu kiedy umierał mój ukochany moje reakcja - ostatniego pocałunku została sfotografowana. Prawdopodobnie aparat spadł mi na ziemię kiedy do Niego w opłakanym stanie podbiegałam. Badałam tą sprawę w tajemnicy i stwierdziłam, że musiało dojść do uaktywnienia samowyzwalacza. Zawsze, gdy patrze na te zdjęcie to głowa mnie boli, tak samo jak w przypadku spotkania Ichigo. Nie mogłam na nie patrzeć bo mój mózg reagował instynktownie starając się o to,żeby wspomnienia wróciły. Ale jedno jest pewne, ja go kochałam i nie zabiłam. Nigdy nie chciałam nikogo ranić, ale tylko to utrzymywało mnie przy życiu. Miałam wszystko. Dom. Basen. Samochód, nawet nie jeden. Wielkie podwórze. Nowoczesne laboratorium. Ale zapłaciłam za to bardzo dużo - człowieczeństwo.

Żyłam teraz tylko dla jednego celu - zemsty.

- Natychmiast zabrać zbrodniarza do podziemnych lochów ! - ekspresowo u mojego boku zjawiło się z 5 strażników, skrępowali ponownie moje ręce i zaczęli wyprowadzać. Ichimaru także w obecnej chwili został skierowany do więzienia. Szukałam jego wzroku, chciałam zobaczyć, czy on także widzi we mnie takiego śmiecia jakiego ze mnie zrobili, ale gdy je ujrzałam zobaczyłam tylko współczucie....On wiedział..


poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział 2

Chciałam stamtąd jak najszybciej uciec. Nie lubię ingerować w takie beznadziejne sytuacje, tym bardziej, że reszta towarzystwa była wrogo nastawiona do Gina i szybko mogło dojść do walki. 

Jeśli chodzi o zlecenia, które wykonuję do każdego dostaję listę informacji dotyczących możliwych przebywających na terenie mojej "pracy" ludzi. Wiedziałam o nich wszystkie podstawowe rzeczy. Imię, nazwisko, pochodzenie, charakter, zanpaktou. Nic nie mogło  mnie zaskoczyć.


- Mniej na niego oko- szepnęłam do Tsu, rzucając wzrokiem na Kenpachi'ego.


- A Ty Shi zajmij się zastępczym shiningami. 


- Dobrze


Kiedy tylko na niego spojrzałam przeszył mnie przerażający ból w głowie.Chwyciłam się za nią i upadłam na kolana. Był to ból, który zawsze mnie łapał kiedy próbowałam sobie cokolwiek przypomnieć, jakbym miała jakąś nałożoną blokadę w umyśle. Czułam, że wszyscy skierowali wzrok na mnie, już nie byli zainteresowani swoim byłym towarzyszem.


-Nic Ci nie jest?- zapytał Ichigo i wyciągnął do mnie dłoń, by pomóc mi wstać.


-Zostaw mnie, nie przyszłam tutaj w celach integracyjnych, poradzę sobie sama- warknęłam i podniosłam się z ziemi.


- Przyszłaś tutaj z uznanym za zmarłego Ginem Ichimaru, wiedziałaś gdzie będziemy w tymże czasie przebywać.Kim jesteś i czego od nas chcesz?-zapytał grzecznie Byakuya


- Mam na imię Megami. Miejsce wyznaczył mi pracodawca, przyszłam tylko wykonać zlecenie, które zaniedbałam 17 miesięcy temu i poinformowano mnie, że pomożecie mi się dostać do Soul Society. Mam list, który uzasadni moją prawdomówność .


Kuchiki wziął ode mnie list i razem z innymi kapitanami przeanalizował jego treść. Było widać, że są zdezorientowani i bezradni.


- List z samej góry od samego króla? i Twoje imię Megami?! (bogini) jak śmiesz w ogóle psuć autorytet najwyższego!?I tak mnie to gówno obchodzi, ale to jest śmieszne - Wykrzyczał z rozbawienie na twarzy Zaraki rzucając na mnie oskarżające spojrzenie.


 - Imię...nie pamiętam, ale tak nazwali mnie mężczyźni w maskach gilianów, którzy notorycznie odwiedzali mnie odkąd skończyłam 6 lat. Na ogół nie jestem wredna, ale który z kapitanów jest na tyle mało spostrzegawczy, by nie ujrzeć wielkiego stempla na liście przez którego listy mogły być odczytane przez osoby z rangą kapitańską bądź jedynie wyższą.


-Nie kpij ze mnie! - wykrzyczał mężczyzna i rzucił się na mnie z mieczem.


 Już miałam się bronić, wiedziałam, że jedną z najważniejszych rzeczy w walce jest to, że przeciwnik o technice ma się dowiedzieć w jak najpóźniej możliwym czasie. Miał wielkie cielsko, ale w walce wręcz byłam szkolona od dziecka, więc nie byłoby to dla mnie żadne wyzwanie, gdyby nie nasz srebrzysto włosy "gość", który stawił się przede mną.


- A Ty czego tu Gin! Ciebie zniszczę  pierwszego!


- Proszę zgromadzonych o spokój, o sytuacji tego człowieka i o celu mojej wizyty opowiem Wam przed głównodowodzącym Gotei 13, dla niego także jest wiadomość z samej góry, którą pragnę przekazać.


-Hahahahaha , nigdy nie mogę wytrzymać jak jesteś taka poważna hahahahaha - już  było tak dobrze ale odezwał się nie kto inny jak kto? oczywiście, że Tsu, co to jest za idiota, za każdym razem to samo, tyle, że osoby, które to słyszały były głównym motywem ich spotkania z moją osobą i już nie żyją.


-Nie ciesz się tak głupku i czemu Go nie pilnowałeś!-krzyknęłam zwracając się do bardziej nierozgarniętej z postaci mojego Zanpaktou


- Bo tu się zrobiło nuuuudno - ziewnął i leniwie spojrzał w moją stronę. Nie pytając o ich zdanie szybko sprowadziłam ich do formy sztyletów i włożyłam za pas.


Z oddali usłyszałam klaskanie człowieka, który do nas podchodził.


- Imponujące, jednakże nie zaskoczyło mnie to tak bardzo bo i ja i tu wszyscy spotkaliśmy już się z takim przypadkiem-powiedział koleś w sandałach.


- Zwracasz się do mnie "Przypadek"!? zaraz ten "Przypadek" przypadkiem pozbawi Cie życia!

-
- Spokojnie, spokojnie chodzi mi tylko i wyłącznie o Twoją zdolność materializacji zanpaktou. Mieliśmy z osobą posiadającą te umiejętności pewne kłopoty.

-Muramasa. Miałam ingerować gdyby coś się schrzaniło i Wam nie wyszło.Ale na szczęście nie musiałam sobie brudzić rąk.


Kisuke Urahara - blond włosy wysoki mężczyzna w kapeluszu w biało zielone paski, nosił zielone kimono i sandały. Miałam kiedyś za zadanie zbierać informacje o Jego poczynaniach dopóki nie został uniewinniony. Tak jak ja prowadzi badania - tylko różnica była taka, że on próbował wynaleźć coś dla innych a ja dla siebie. Moje poczynania mogą wydawać się egoistyczne, ale eksperymentowanie nad sobą miało tylko mnie doprowadzić do poznania prawdy o sobie i kiedyś bliskich mi osobach.


- Urahara, co Ty tu robisz?- z namysłu wyrwał mnie głos Ichigo.


- Poszedłem się przejść na spacer i kiedy usłyszałem krzyk Kenpachi'ego skierowałem się w waszą stronę


Było widać, że coś ściemnia, ponieważ od razu zaczął się drapać nerwowo po głowie. Kiedy go obserwowałam , nasze spojrzenia się skrzyżowały, poczułam wyraźnie jego niechęć wobec mojej osoby. Wszyscy z resztą nie byli przyjaźnie nastawieni. Nienawidziłam ludzi. Jeśli chodzi o Gina to byłam mu tylko zobowiązana, wiem, że przez te 17 miesięcy odkrył moją prawdziwą naturę, wiedział kim jestem co robię, a najgorsze jest to, że wiedział jaka jestem na prawdę ~ jak ptak który próbuje się wznieść, chodź ciągle przycinają mu skrzydła.

***
- Megami Bogini Śmierci! Do czego to doszło żeby taka osoba chciała wtargnąć do Soul Society. To sprowadzi tylko kłopoty- Zwrócił się do swojego oficera starzec siedząc  wygodnie w fotelu i popijając zieloną herbatkę.

- Skąd wiesz co to za osoba, kapitanie?

-  Gdybym skrzyżował z nią miecze, to myślę, że by wygrała, co więcej, ja jestem tego pewien. Piękna jak anioł, uwodzicielski głos, Zanpaktou, którego mocy doświadczyli Ci,którzy już nie żyją, silniejsza od całego gotei 13 naraz, dumna i zabójcza. Jej zadaniem jest brudzenie sobie rąk krwią ludzi, których my nie moglibyśmy powstrzymać wspólnymi siłami, a było ich wielu i kilka na prawdę przerażających przypadków.


- Kapitanie Genryūsai skąd pan ma te wiadomości, czy w ogóle taka osoba istnieje?! Przecież to nasz obowiązek ochraniać całe Soul Society jak i świat żywych - wykrzyknął zdezorientowany porucznik.


- Jestem tu najwyżej postawioną osobą i sam Król przesyła mi sprawozdania informujące o takich zagrożeniach. Najgorsze  jest to, że myślałem, że owa Megami jest tylko przykrywką prawdziwych tożsamości straży królewskiej, a ona jednak istnieje. Piękna jak anioł, zła jak diabeł. To jest przerażające. Sasakibe w tej chwili prześlij do mnie Shinji'ego! To jest sprawa niecierpiąca zwłoki.- Starzec powiedział do podopiecznego, wstał i skierował się nerwowym krokiem do okna.


Lada chwila usłyszał leniwe pukanie do drzwi.


- Wejdź Hirako.


- Co było na tyle ważne, żeby przeszkodzić mi w drzemce - zapytał blondyn wyciągając nieschludnie ręce z głośnym ziewnięciem.


- Ała, za co?


- Za to ze nie zważasz na powagę sytuacji.Twoim zadaniem jest przejście do świata żywych, i musisz się dowiedzieć od nowo przybyłej osoby co ją do nas sprowadza, jak będziesz uważał,że bezpiecznie będzie ją tutaj ugościć, to ją wpuść, ale zrobisz to na swoją odpowiedzialność, więc dokładnie się upewnij - starzec poinformował go o zadaniu  i wyprosił za drzwi, żeby przeanalizować całą tą sytuację w spokoju. Był już spokojniejszy, ponieważ jedno było pewne.Ufał mu i jego poczynaniom.


Hirako wyszedł za drzwi.Szedł swoim charakterystyczny krokiem kopiąc po drodze pierwszy napotkany kamyk ,a w  głowie nasuwały mu się dziwne myśli "co to za osoba?", "jak bardzo jest niebezpieczna?", "dlaczego staruszek się tak przeraził?" 


-Szlag!, dlaczego zawsze ja? - pisnął pod nosem kapitan 5 dywizji , ale zważywszy na sytuację,że polecenie dostał od najważniejszej osoby w całym SS(Soul Society),to nie chciał przeciągać sprawy i szybko wkroczył w bramę prowadzącą do świata żywych. 


To co tam zobaczył przeszło jego najśmielsze oczekiwania.



    ~
"Samotność łączy ciała, a dusze cierpienie"
~ Jan Twardowski 

sobota, 7 lutego 2015

Witam.//Rozdział 1

Witam wszystkich odwiedzających mój blog. W tej chwili nie napiszę za wiele o sobie, ponieważ to nie ma sensu. 
Do blogowania wróciłam po latach, brakowało mi tego więc postanowiłam to kontynuować, umilając sobie tym samym czas w tej szarej rzeczywistości.

Blog jak sam tytuł wskazuje, będzie dotyczył Bleach'a a mianowicie dalszej kontynuacji przygód dotychczasowych bohaterów. Jednakże będą oni "zrzuceni" na drugi plan, ponieważ do gry wkroczy nowa postać w którą głównie się wcielę.
Jeśli blog przypadnie wam do gustu, to obiecuję, że rozdziały będą rzetelnie opublikowane raz na tydzień,żeby umilić Wam lekturą chłodne wieczory.

Oznaczenie +18 oczywiście nie jest dla kaprysu. Seks, alkohol, liczne przekleństwa, będzie można się spodziewać wszystkiego także jeśli ktoś ma jakieś uprzedzenia do owych rzeczy to lepiej nie czytać i nie pogarszać sobie tym humorku.

~Pozdrawiam ~

                              Rozdział 1

Pokonanie byłego zastępczego shiningami Kugo Ginjo oraz zaakceptowanie głównej roli odznaki przez Ichigo dla Gotei 13 oznaczało na daną chwilę koniec kłopotów. Kapitanowie z ulgą i zadowoleniem na twarzy chcieli powrócić do Soul Society, jednakże coś zwróciło ich uwagę.

-To Reiatsu raczej przyniesie kłopoty,posiada tak gęstą aurę że,  miesza się nawet z Twoją Kapitanie Kenpachi - zwrócił się do olbrzyma białowłosy chłopak spoglądając w stronę skąd miał przybyć nijaki wróg.

- No pięknie - rzekł zrezygnowany Renji łapiąc się za głowę i przecząco nią kręcąc

-Ichigo stój!-krzyknął Abarai, gdy ten szybko skierował się w stronę nadchodzącego gościa. Kolega pobiegał za nim , reszta kapitanów także nie była obojętna, ponieważ mogło to być coś o wiele groźniejszego niż to co do tej pory spotykali.

Wszyscy w jednej chwili oniemiali. Zobaczyli młodą kobietę w ciemnoczerwonych spiętych w kucyka włosach. Była skąpo ubrana a przy pasie miała dwa sztylety o bogato zdobionych rękojeściach. Nie było czuć od niej nic. Żadnych uczuć, ambicji, zupełnie jakby przeszedł przez nią lód i zamroził od środka. Na skórze widniały tatuaże , jeden, a raczej dwa bardzo przyciągający uwagę, ponieważ  zostały wytatuowane pod jej oczyma. Wyglądała jak piękny anioł....anioł śmierci.

Po obu stronach kobiety szło dwoje mężczyzn, na pierwszy rzut oka zupełne przeciwieństwa jeden jasne oczy, jasne włosy, jasna karnacja, nawet otaczała go jasna aura a buzie miał jak mały chłopiec. Drugi zaś krwistoczerwone oczy, czarne włosy ciemna karnacja, szara aura, twarz dorosła i sroga, lecz bardzo przystojna, co przyciągało uwagę nie tylko kobiet. Zwracając uwagę na szczegóły byli jednak sobie bardzo bliscy charakteryzowało ich duża ilość kolczyków tatuaży, "słodki chłopiec" był nawet przyozdobiony przepaską na lewe oko, na palcach miał mnóstwo sygnetów a na szyi widniały potężne wisiory.
Trio niczym z piekła rodem. Jednak to co sprawiło w osłupienie wszystkich kryło się za nimi...
                          ***
- Długooo jeeeszczeee - marudził nie przyjemnie Tsu, co sprawiało, że miałam nie małą chęć mu pierdolnąć w twarz i sprowadzić do formy materialnej. Tak tak, tych dwóch co idą koło mnie niczym straż królewska to moje Zanpaktou o bardzo charakterystycznej a zarazem pojebanej nazwie Tsumetaishi. Nawet nie miałam chęci odpowiadać na dane pytanie bo ile razy można mówić to samo..Zachowałam jednak zimną krew i przybrałam postawę "poważnej" osoby, bo jak by to wyglądało żeby ktoś kto jest zabójcą,osobą od brudnej roboty droczył się ze swoimi sztyletami..niepojęte.. 

-Chociaż Shi zachowuje się w granicach rozsądku-mruknęłam pod nosem spoglądając na mężczyznę kątem oka.Ten oczywiście spokojny opanowany z groźną minką mknął przed siebie.

-Czuje ich reiatsu, powoli zbliżamy się ku celu, przywołują wspomnienia- powiedział gość idąc za nami gładząc swoją kapitańską togę.

-Kto by pomyślał, że aż z takim utęsknieniem czekasz na spotkanie z osobami, które by Cię zabiły bez najmniejszych skrupułów jakby w tym dniu skrzyżowały z Tobą miecze-zakpił z Srebrzystowłosego Tsu.

Idiota trafił prosto w sedno. Nie jestem mistrzem w okazywaniu uczuć, ha! nawet pewnie nigdy bym nie stała obok osoby praktykującej tą dziedzinę..czy to w ogóle można nazwać dziedziną..mniejsza.. fakt jest taki że mój brak uczuć ma się nijak do tego jak wyczuwam je w drugim człowieku. Z twarzy wyglądał na opanowanego, nawet się uśmiechał, ale wiedziałam, że to ścisnęło za jego serce.
- Wybaczyłbym im . W końcu nie byłbym pewny jakbym postąpił w ich sytuacji.

- Nie ma co myśleć nad tym co by było gdyby, tylko iść dalej przed siebie, dla mnie jesteś dobrą osobą, uratowałam  Ci tyłek tylko dla tego, że to ja wszystko spierdoliłam, teraz muszę przekazać list od mojego pracodawcy dla główno-przewodniczącego Gotei 13 i dokończysz brudną robotę - uspokoiłam mężczyznę i leniwie wyciągnęłam ręce do góry, piskliwie ziewając z pomrukiem na końcu.

- Kici, Kici..mrr mrr- Zakpił Tsu  i wytknął język robiąc przy tym głupawą minę.

Zaczerwieniłam się jak burak."Dlaczego nie mogę się pozbyć tego zboczenia i ziewać jak normalny cywilizowany człowiek" pomyślałam i uderzyłam go pięścią w ramię przyśpieszając nieco do przodu jak mała nierozgarnięta oburzona dziewczynka.

-  Spójrz przed siebie Megami-kun- Wygłupy przerwał nam Shi a moje oczy podążyły za jego wzrokiem ukazując kapitanów v-kapitanów i parę jeszcze innych shiningamich  z niższą klasą. Mieli oni mieszane uczucia co do naszych postaci, pewnie nawet nie wiedzieli jak zareagować na osoby które nie mają w sobie nawet cząstki człowieczeństwa.

-Teraz coś co nie lubisz najbardziej - stwierdził Shi

- Tsa, przedstawić się przetransportować do danego miejsca, wykonać zlecenie i odejść jakby nigdy nic.
Już układałam sobie w głowie krótki monolog żeby wszystko było zwięzłe, krótkie  i na temat , jednak z myśli wyrwała mnie rudowłosa kobieta, która nie zwracając najmniejszej uwagi na mnie i na moje Zanpaktou rzuciła się na szyję naszemu gościowi .

-Gin! Ty żyjesz-Krzyknęła i przytuliła mężczyznę do swoich piersi, a łzy z jej oczu kapały mu obficie na głowę. Tu już nie było trzeba więcej słów.
~
Rozdział pierwszy raczej za długi to nie jest i wiem, że początki zazwyczaj są przynudnawe, jednakże proszę o jakąkolwiek inicjatywę z Waszej strony (komentarz-negatywny, pozytywne każdy na pierś przyjmę) żebym po prostu wiedziała, że sprawiam też przyjemność komuś, bo pisać i kontynuować to dalej jeśli mam to robić dla siebie to po co to upubliczniać i zanieczyszczać internety ;pp 

~Pozdrawiam ~