Kontynuować blog na innej stronie ?(z powodu przyszłych zmian na Bloggerze)

wtorek, 10 marca 2015

Rozdział 6

  Hirako Odszedł, a ja niechętnie czekałam na nowego gościa. Kroki stawały się z każdą chwilą coraz głośniejsze. W celach i na korytarzach prowadzących do nich panowała ciemność. Podniecenie mnie opuściło , za to stało mi się zimno. Bardzo zimno. Czułam, że to spotkanie nie będzie należało do najprzyjemniejszych. A z doświadczenie wiem, że moja intuicja jest bardzo wiarygodna.
Uniosłam głowę. Zauważyłam w oddali zarys czterech męskich sylwetek.-Wyjdźcie- rozkazał pozostałym bodajże strażnikom.Zauważyłam tyko jak bezsprzecznie skinęli do niego głową i ruszyli zostawiając nas samych.Mężczyzna otworzył celę i skierował się ku mnie. Dopiero, gdy odległość miedzy nami stawała się coraz mniejsza mogłam go dokładnie zobaczyć. Był kapitanem, co wskazywało białe haori obejmujące jego ciało.Wysoki, szczupły, ale bez przesady ponieważ przez materiał można było zobaczyć delikatną muskulaturę. Hebanowe włosy sięgające do łopatek oplatały jego twarz,a z tył głowy przystroił sobie porcelanowymi spinkami, które dbale oddzielały pasma jego włosów.  Z jego szarych oczu biła obojętność, z twarzy o ostrych rysach także nie można było nic odczytać.Jako mężczyzna był na prawdę piękny, ale jako osoba, która w ogóle nie wykazywała żadnych zainteresowań do drugiego człowieka, bądź nawet rzeczy- budził lęk.Jestem na straconej pozycji.
-Kuchiki Byakuya, kapitan 6 oddziału Gotei 13-nawet przedstawił się chłodno i bez żadnych wyjaśnień. Na szczęście w ostatnim momencie olśniło mnie komu i dlaczego zawdzięczam tę wizytę. Nie budziłam jednak  większych nadziei co do tego spotkania, ale i tak byłam wdzięczna Ginowi za to, że się stara.
-Wiem po co tu jesteś. Jeśli na prawdę ci zależy żeby mnie uwolnić, to wyswobodź mnie z tych kajdanek.Pokażę ci coś.-Mój głos brzmiał ostro, a oczu nie zamierzałam z niego spuścić chociażby na moment. Ginowi zaufałam, Shinjemu się oddałam. Tego już było za wiele, stwierdziłam, że godność szanowanego zabójcy nie może zejść na psy. Chociaż...jeśli pomyśleć o oddaniu się, hmm, w sumie ja też z tego czerpię niemałą przyjemność.Kurwa powinni mnie obrzezać!
W odpowiedzi mężczyzna tylko prychnął pod nosem, dając mi wyraźnie do zrozumienia, że chyba coś ze mną nie tak.Moja cierpliwość niestety ma swoje granice i z dezaprobatą wywróciłam oczyma. Szybko jednak znowu zaczęłam wpijać w niego wzrok. Miał przymknięte powieki.Pewnie się zdenerwował.
       -Znoszę to tylko dlatego, że otrzymałem rozkaz na tyle ważny by zrezygnować z moich codziennych obowiązków.-Wydukał poważnie , otwierając beznamiętnie oczy. Na prawdę beznamiętnie, nawet powieka mu nie drgnęła, która byłaby oznaką jego wcześniejszego poddenerwowania moją tonacją.
- Chociaż ureguluj ich długość, żebym mogła sięgnąć do piersi.Nie musisz ich całkowicie ściągać no chyba, że chcesz-zaproponowałam.-Chyba, że się mnie obawiasz.
-Nie, nie podpuścisz mnie.Mów co masz do powiedzenia, bo ja nie mam czasu na takie bzdury -Powiedział posyłając mi ostrzegawcze spojrzenie.
Moja moralność zeszła na drugi plan. 
- Dobrze.Więc rozumiem, że weźmiesz sobie sam dowód, który chce Ci pokazać, jeśli Cię pokieruję, tak?
-Tak
-Podejdź do mnie bliżej i wyciągnij lewą rękę na wysokość moich piersi.-Pokierowałam. Zrobił co kazałam.- No przyłóż rękę do skóry nie pogryzę.
Nie pewnie przybliżał ją do obojczyka, jednak w okamgnieniu skierował ją na mój naszyjnik i zacisnął palce w okół medalionu.-I niby z której strony on ma czemuś dowodzić.- Zapytał, jednak już z delikatnym wahaniem w głosie.
-Jesteś mężczyzną?!-zagrałam ostrzej, co wybiło go kompletnie z tropu.-To połóż swoją cholerną dłoń na mój cholerny biust!-Tym razem posłusznie pokierował się moim głosem. Pogrywam nieczysto, ale wiedziałam, że nawet najmniej męski osobnik płci brzydkiej nie wyprze się swojej męskości.
- A teraz DELIKATNIE-podkreśliłam.-Wsuń ją pod bieliznę.Tam zastaniesz dowód
- Słucham?!-krzyknął a jego twarz w końcu nabrała jakiegoś wyrazu.Błyskawicznie cofnął dłoń z mojej piersi i schował ją za plecy,a drugą sięgnął do regulatora od kajdanek.
Wyciągnęłam zdjęcie i wręczyłam mu je bez jakichkolwiek wyjaśnień. Nie mogłam nawet na nie spojrzeć  bo wiedziałam, jak mnie wtedy wykręci. Na moich ustach zagościł cień uśmiechu.Byłam zadowolona. Chociaż trochę poległ mojej manipulacji.Mój procent na uzyskanie wolności stopniowo rośnie.
- Czemu pokazujesz mi zdjęcie na którym całujesz tego mężczyznę?-Zapytał marszcząc finezyjnie brwi i podsuwając fotkę przed moje oczy.Szybko odwróciłam głowę w drugą stronę, bowiem wiedziałam że zetknięcie z fotografią będzie dla mnie bolesne.
Pokrótce objaśniłam mężczyźnie historię zdjęcia. Słuchał uważnie i co najważniejsze nie miał czelności przerywać mi w środku zdania jak to niektórzy mają w naturze.Przy haśle "kocham", "narzeczony" jego twarz nabierała bardziej emocjonalnego wyrazu,a  w dotychczas matowych oczach można było dostrzec blask.Wspomniałam na jego zapytanie również o problemach z blokadą nałożoną na mój umysł.
Po skończeniu moich wypocin nastała cisza.Zdziwiło mnie moje poddenerwowanie w tej sytuacji. Zmysły mi się wyostrzyły.Zamknęłam oczy i wciągnęłam delikatną woń ziemi unoszącej się w murach lochów.
-Czemu to robisz?-Przerwał ciszę
-Nie rozumiem.- Odpowiedziałam zdezorientowana.-Przecież miałam Ci pokazać dowód.
- Wszyscy wiedzą, że spokojnie mogłabyś nie dość, że uciec z więzienia to jeszcze narobić nam dużych szkód.Więc..
- Chcę coś sprawdzić-Przerwałam.-Mogłabym wyjść, ale szczerze wątpię bym trudziła się wyrządzając wam jakiekolwiek zło. Sam byłeś świadkiem jak bardzo mylnie oskarżyliście Ichimaru. Czy to złe, że chcę poznać jak sprawiedliwa jest rzeczywistość?- Wydukałam i spojrzawszy na niego moje oczy się zaszkliły. Tak bardzo chciałam znać prawdę.
Byakuya zacisnął mocniej usta i niezręcznie założył sobie kosmyk włosów za ucho. Wyswobodził mnie całkowicie z kajdanek i odwróciwszy się na pęcie skierował się w stronę wyjścia. Podniósł tylko delikatnie rękę i gestem kazał mi iść za nim. Byłam zdziwiona ale chwiejnym krokiem udałam się za szarookim.
Kierowaliśmy się ku wolności.
***
      Wszędzie gdzie się nie obejrzeć panowała prostota. Przyjemne rześkie powietrze muskało moją skórę a słońce raziło nie przyjemnie w oczy.Była wiosna. Drzewa były przystrojone w różowe płatki kwiatów, które masowo lądowały na ziemi. Podniosłam jeden i przyłożyłam do nosa zaciągając się jego specyficznie słodkim zapachem. Obok mnie szedł Byakuya obserwując mnie kątem oka jakbym zaraz miała uciec i nie wrócić. W końcu dotarliśmy do jednego z pośród powszechnie postawionych szeregowców.
-Tutaj będziesz mieszkać.- Wskazał palcem na ostatnie wejście budynku.- Masz tam wszystko przygotowane. Jutro zdecydujemy co dalej z tobą zrobić.  A teraz wybacz, ale muszę iść zdać sprawozdanie głównodowodzącemu.-Wymaszerował powoli w przeciwną stronę.
-Poczekaj!-Krzyknęłam łapiąc go za skrawek materiału  haori.-Dziękuję-mruknęłam niedbale.
Kuchiki wygiął delikatnie tylko głowę do tyłu.- Taka moja praca. Chodź nie obiecuję jak to dalej się dla ciebie skończy.A teraz mnie puść.
-Nie ważne. Ważne, że potrafisz dostrzec w kimś takim jak ja coś dobrego.Tylko nie zaprzeczaj.-Dodałam, lecz nie otrzymałam odpowiedzi. Zostawił mnie samą.
W mieszkaniu jak w całym Soul Society charakteryzowało się jednolitością. Ściany miały barwę ciepłej pomarańczy a podłogę zdobiły panele olchy .Było dość obszerne. Nie podobało mi się, że od razu po otwarciu drzwi znajdowało się moje posłanie, na którym leżało schludnie złożone czarne odzienie z dołączoną karteczką "załóż to". Jedną z satysfakcjonujących detali była liczba okien. Po prawej stronie drzwi było średniej wielkości okienko, jednakże przeciwna ściana była prawie, że cała oszklona. Znajdowały się tam dwa wielkie okna a po środku szklane drzwi balkonowe prowadzące na  wielki taras, który musiałam współdzielić z wszystkimi mieszkańcami  tego budynku. A podwórko? Było po prostu piękne.
Lokum dzieliło się na dwa oddzielne pomieszczenia, które były oddzielone od głównego pokoju zasuwającymi się drzwiami w kolorze ciepłego brązu.
Wychyliłam głowę do pierwszej izby co okazało się być  kuchnią.Była średniej wielkości. Ściany jak i meble były białe. Znajdowały się tam standardowe rzeczy typu szklanki, sztućce, talerze, kuchenka, lodówka i czajnik. Na środku stał ogromny, prostokątny biały stół, przyozdobiony w okół sześcioma krzesłami.
Jak na byłego więźnia, to ugościli mnie w bardzo komfortowych warunkach-pomyślałam kierując się z zaciekawieniem do następnego pomieszczenia.Okazało się,że była to łazienka, co mnie miło zaskoczyła. Głównym motywem były kamienie, które przyozdabiały dosłownie wszystko! Wanna, kabina prysznicowa, pralka i pozostała część podstawowych rzeczy. Jak w pięciogwiazdkowym hotelu.Najbardziej interesującym zjawiskiem okazały się czerwone ściany, bo w sumie łazienki są zazwyczaj w barwach bieli bądź błękitu. Zapaliłam światło, które przyozdobione czerwonym żyrandolem rzucało kolory ciemnego bordo. Nie powiem, efektownie to wyglądało chociaż bardziej pasowałoby do sypialni. Na szczęście lampka nad lustrem które było sytuowane nad umywalką, dawało normalny blask. Dobrze, że o tym pomyśleli.
Wzięłam przyjemny, zimny prysznic. Owinęłam się czerwonym ręcznikiem, który czekał na mnie na pralce i wyszłam do głównego salonu. Dalej czułam niedosyt we wszelakich  uczuciach, które mnie otaczały, chociaż cieszyłam się wolnością i częściową akceptacją poznanych osób.Zrzuciłam mokry ręcznik na podłogę. Słońce rzucało przyjemnie ciepłe promienie przez okno na moje nagie, wilgotne ciało. Nie miałam ani bielizny, ani jedzenia, ani kosmetyków.Nic. Postanowiłam ubrać się w to czarne odzienie i ruszyć na poszukiwanie jakiegokolwiek sklepu.
Wyszłam, ale za żadne skarby nie wiedziałam w którą stronę się skierować, jak wszystko w okół było takie samo. Przejechałam z rezygnacją dłońmi po czarnym kimono i usłyszałam żelazny brzdęk na wysokości prawego biodra. Włożyłam rękę do kieszeni i ku mojemu zaskoczeniu wymacałam okrągłe monety. Ehh- wzdychnęłam z zadowoleniem. Bo bądź co bądź ale jakby oni nie pomyśleli, żeby obdarzyć mnie jakimiś oszczędnościami to bym jak głupek poszła na zakupy zupełnie spłukana.
Ruszyłam przed siebie trzymając się mojej głupiej zasady "jak się zgubisz skręcaj w prawo". A było tu na prawdę jak w labiryncie.
***

poniedziałek, 2 marca 2015

Rozdział 5

- Gin..- zaczął Yamamoto, gdy białowłosego przyprowadziła straż do jego siedziby. Starzec stał odwrócony w stronę okna a ręce miał splątane za plecami. 
   
-Dowody były jednoznaczne i nikt nawet nie śmiałby zaprzeczyć co do Twojej niewinności, ale dlaczego nie dałeś nam jakiegoś znaku?- zapytał, a światło padające na jego twarz skupiło się na jego charakterystycznych bliznach.
  
-tylko ja wiedziałem o Jego planach, więc czułem się zobowiązany by go unicestwić

- zdajesz sobie sprawę, że na stanowisko kapitana już nie możesz liczyć. Masz wielu wrogów, nie to, że Ci nie wierzą, ale igrałeś z ich uczuciami. Zraniłeś ich.Czy Ty w ogóle zdajesz sobie sprawę kim jest KAPITAN?!-wykrzyczał odwracając gwałtownie głowę w jego stronę. Przymknął na chwilę powieki by się uspokoić i móc kontynuować dalej- Kapitana powinna cechować ponadprzeciętna siła, spokój, klasa, pewność siebie,powinien być wzorem dla swoich podopiecznych a co najważniejsze wspierać ich i pomagać dążyć do ich określonego celu, a Ty tego nie zrobiłeś.

- było mi trudno, nie miałem wyjścia, chciałem tylko wszystkich uchronić-wydukał, a jego postawa z dorosłego, dumnego mężczyzny zmieniła się w małego bezbronnego chłopczyka. Zaczął ściągać wierzchnie odzienie odsłaniając pięknie rzeźbiony tors na którym widniała blizna, która była pamiątką po konfrontacji z Aizenem. Wręczył haori zdziwionemu Genryusaiowi. Starzec widział w jego oczach smutek, ogólnie cała jego postawa ilustrowała wrak człowieka. Chciał dobrze dla wszystkich,a wyszedł na najgorszego.

- Idź do swojego starego mieszkania. Jutro przyjdzie po Ciebie Twój nowy kapitan i wytłumaczy Ci na jakiej pozycji się znajdujesz- Głos Yamamoto był już w pełni opanowany, przecież nie może pokazać się ze słabej strony swoim podwładnym.Musiał byś stanowczy i trzymać fason.

- Kapitanie a co z dziewczyną?

- Gdyby nie to, że ochraniała nas przez tyle lat to by poszła na stracenie, więc w obecnej sytuacji to bardzo trudna decyzja. Ona może się jeszcze przydać.

- A jakby miała dowód, że jednak jest niewinna?

- Podważasz prawdomówność samego Króla?

- Nie...nie śmiałbym.

Chłopak zrezygnowany kierował się już w stronę drzwi, bo jednak złe słowo o królu jest srogo karane, a nie chciałby  pogarszać  sytuacji w której się znajduje.

- Jak ona przekona Byakuye, to ja również spróbuję jej uwierzyć - powiedział starzec a na twarzy Gin'a pojawił się cień uśmiechu.Jednak nie była to oznaka zadowolenia, tylko zwykła reakcja na kpinę. Kuchiki? Chyba musiałby się zdarzyć cud, że on się sprzeciwi Królowi, a uwierzy skazańcowi. Ta jego duma..

- Wyślę do niego wiadomość, żeby poszedł ją przesłuchać.


***

-  Kapitanie wiadomość od głównodowodzącego - powiedział Renji do czarnowłosego mężczyzny, spoglądając z podekscytowaniem na diabelnego motyla, który usiadł mu na ramieniu.

- Rozkaz przesłuchania kobiety- wydukał Abarai a w odpowiedzi otrzymał tylko obojętne spojrzenie Kuchiki.

- Rozumiem. Idę więc do lochów, czym szybciej to skończę tym lepiej

- Kapitanie, a zwiady?

- Renji. Idź do naszego baraku i powiedz wszystkim, że będzie to przełożone  na jutro. Z resztą tego miasta pilnuje Ichigo, więc myślę, że możemy mu zaufać.

- Ale..-zaczął porucznik, jednak spojrzenie Byakuyi było  jednoznaczne z "zamknij się" więc wziął nogi za pas i ruszył w stronę siedziby swojego oddziału.

Byakuya rozejrzał się jeszcze za odchodzącym oficerem i kiedy ten znikł mu z oczu za zakrętem postanowił iść wykonać zadanie. w Seireitei panowały pustki, większość shiningamih była na misji, więc mężczyzna w końcu mógł spuścić w dół swoją napawającą dumą twarz. Czym bliżej był celu tym gorsze rzeczy przychodziły mu na myśl. Ciągle analizował całą sytuację kobiety odkąd przybyła do Soul Society i za chuja nie mógł tych wydarzeń zlepić w sensowną całość.


***



Ze względu na przeciętny wzrost mężczyzna musiał podejść do mnie dość blisko, żeby dosięgnąć regulację kajdanek. Zamknęłam oczy, serce zaczęło mi bić intensywniej. Pachniał delikatną lawendą z nutką męskiego potu,a haori delikatnie muskało moje ciało. To wszystko sprawiło, że moje hormony zaczęły jeszcze bardziej szaleć.~Jestem uzależniona od seksu~ wydukałam stanowczo w myślach, ale to mi niezbyt przeszkadzało zawsze miałam wymówkę, że lepszy seksoholizm niż alkoholizm.Nagle poczułam Jego oddech na ustach a kajdanki zamiast poluzowane stały się bardziej naciągnięte. Stało się to tak szybko, że w jednej chwili byłam skłonna tylko stać na palcach a on zaborczo wpychał mi język do gardła. Większość kobiet uznałaby to za molestowanie ale ja zrobiłam się tylko jeszcze bardziej mokra a w głowie miałam jedynie myśli jak bawię się jedną ręką jego włosami dociskając go zarazem do moich ust, a drugą wkładam nachalnie w spodnie. Czułam niedosyt , zaczęłam go szczypać zębami w wargi, aż na moim języku zawitał metaliczny posmak. Jego oddech stał się coraz cięższy a jego prawa ręka powędrowała pod moje udo unosząc je i zarzucając sobie na biodro, tak, że  penis ocierał się o moją kobiecość, drugą ręką  zaczął dociskać mi pośladek a biodrami zaczął   poruszać w bardzo charakterystyczny sposób. Ruchał mnie przez ubrania, to bardziej rozpaliło moje zmysły. Pragnęłam go w sobie. W końcu przerwał pocałunek a buzię ułożył delikatnie na moim ramieniu nie przestawał jedna powtarzać monotonnych ruchów. Sapał mi do ucha co jakiś czasz drażniąc zębami moją szyję. Moje ciało drżało, chciałam żeby mnie wziął tu i teraz na wszystkie sposoby. Zaczęłam się coraz bardziej szarpać, chciałam mu jak najszybciej zedrzeć ubranie i go dosiąść. Krawędzie kajdanek coraz bardziej drażniły moją skórę, aż w końcu  się doigrałam i z mojego nadgarstka zaczęła płynąć strużka krwi , która jeszcze bardziej rozdrażniła moje wrażliwe ciało.Przepłynęła po całej długości ręki, zstąpiła na szyję i kierowała się ku dolinie moich piersi, jednak tam zatrzymał ją język Hirako, który zaczął ją śledzić kończąc na szyi. W końcu przestał się o mnie ocierać i błyskawicznie usiadł na podłodze między  nogami całując moją cipkę. Miałam na sobie tylko wysokie czarne kozaki i ciemne majtki, więc to wykorzystał i z uśmiechem na twarzy zaczął ją lizać przez odzienie od spodu. Nogi zaczęły mi się trząść , już powoli odchodziłam od zmysłów aż w końcu odepchnęłam go lekko nogą i zacisnęłam uda. Shinji stracił równowagę i upadł na podłogę. Wyglądał cudnie. Łokciami podpierał podłogę, a  nogi miał rozszerzone ukazując jedynie  jego wypukłość.


- Rozszerz nogi - warknął poirytowany a ja jak jego niewolnica  posłusznie wykonałam rozkaz. 

Wszedł mi miedzy nogi i uchylił delikatnie majteczki. Jego palec powędrował odwiedzić moją szparkę, a językiem delikatnie zaczął gładzić moją łechtaczkę. Kiedy już byłam u skraju wytrzymałości to przestawał, po wewnętrznej stronie ud czułam jak spływały mi soki. On miał z tego niezła frajdę a mi przez zaciśnięte powieki zaczęły już lecieć łzy z rozkoszy. Zrobiłabym wszystko żeby dojść . W końcu przestał mnie torturować i wstał luzując mi w pełni kajdanki. Moje nogi odmówiły jednak posłuszeństwa i automatycznie  znalazłam się na kolanach tuż przed nim. Hirako błyskawicznie spuścił spodnie i przyciągnął mnie do siebie tak, że moja buzia znajdowała się na wysokości jego członka. Mężczyzna wykręcił mi ręce za głowę, krępując samym uściskiem dłoni łańcuch przy moich podrażnionych nadgarstkach. Lewą ręką zsunął bokserki odsłaniając swojego wielkiego nabrzmiałego członka.

-Ssij- Gdy tylko otworzyłam usta by to skomentować to wepchnął mi go do buzi. Zaczął się we mnie delikatnie poruszać, ale lada chwila go wyjął i spojrzał na mnie z góry a jego dłoń powędrowała ku mojej twarzy delikatnie gładząc wierzchnią stroną mój policzek.

- Słyszysz?!- zapytał zdezorientowany Hirako gdy z góry zaczęły dobiegać jakieś hałasy. Ja chcąc się mu odwdzięczyć, przejechałam językiem po jego penisie i włożyłam go do ust. Moje ruchy były szybkie i  intensywne. Chłopak wiedział, że ktoś jest w drodze, jednak nie mógł się opanować i zaczął dociskać biodra w moją stronę. Z jego ust zaczęły się wydobywać delikatne jęki, był już przy samym spuście a ja odchyliłam głowę i tylko delikatnie pocałowałam go w główkę członka. Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem a ja obdarowałam go wrednym uśmieszkiem.  Wstałam wyciągając ręce do góry, żeby mógł uregulować kajdanki tak jak były na początku.Kapitan zrezygnowany delikatnie wsunął na siebie dół i podszedł się bawić regulacją.Jego ciało znowu było blisko. Dostatecznie blisko, że teraz ja mogłam ocierać się o Jego nabrzmiałą męskość przygniatając ją powoli w stronę brzucha.Na jego twarzy malował się ból mieszany z rozkoszą.

-Doigrałaś się. Następnym razem tak Cie zerżnę, że przez rok nie będziesz miała czelności spojrzeć na jakiegokolwiek penisa-wyszydził przez zaciśnięte zęby nerwowo poprawiając swój wzwód w spodniach.Okrył się haori, tak żeby jak najskuteczniej ukryć swój wstyd  i kierował się do wyjścia. 

- Obiecujesz? -zapytałam uwodzicielsko. Mężczyzna w odpowiedzi przystanął na chwilkę i spojrzał przez ramię posyłając mi ten swój łobuziarski uśmieszek.